czwartek, 13 lipca 2017

ArtBasel 2017

Połowa moich znajomych na hasło Bazylea mówi o firmach farmaceutycznych - tu swoją siedzibę ma Roche i Novartis. Druga połowa, na samo wspomnienie miasta, zaczyna mówić o sztuce. I też mają rację. Tutejszą wyższą szkołę muzyki dawnej znam od wielu lat. Podczas festiwalu Pieśń Naszych Korzeni w Jarosławiu (www) gościliśmy wielu jej absolwentów i wykładowców. Jednak dopiero w tym roku odkryłam drugą, wizualną stronę miasta i jedne z największych targów sztuki na świecie - ArtBasel.

Blue Star Linz, aut. Otto Piene

La Longue Marche, aut. Julio le Parc

Wydarzenie organizowane jest od 1970 r. Według informacji z dobrego źródła, Bazylea miała stać się salonem sprzedaży dla Biennale w Wenecji, co skraca się w zdaniu "zobaczone w Wenecji, sprzedane w Bazylei". Można by przypuszczać, że Włosi mają problem z łączeniem sztuki i komercji, co Szwajcarom zupełnie nie przeszkadza. ArtBasel odbywa się co roku i z każdym kolejnym gromadzi coraz większą liczbę wystawców i zwiedzających. W tym roku, zgodnie z informacją prasową, impreza przedstawia się następująco: 291 galerii, z ponad 35 krajów, ponad 4000 artystów i... 95 000 odwiedzających, w tym ja ;-)

Sztuka u stóp 

Jadąc na teren targów bałam się magazynowego wystawienia prac, aby pokazać wszystko, wszystkim i nie pozostawić ani skrawka pustej przestrzeni. Z tym wyobrażeniem ArtBasel horror vacui zostałam bardzo miło zaskoczona przestronnością zarówno samych hal targowych, jak i aranżacją wystawy. 

Sztuka dostępna dla każdego

W pierwszej z sal powitała mnie Błękitna gwiazda Otto Piene. Monumentalna, dostojna, zaskakująca swoimi rozmiarami i nieco przerażająca. Ta część targów oddana została w całości artystom i odbiorcom. Oprócz instalacji, rzeźb, obrazów przeznaczonych do tradycyjnego oglądania, kontemplowania, podziwiania lub krytykowania były i takie, po których można się przejść, usiąść, stać się ich częścią lub zmienić ich znaczenie. 

Instalacja Vis-à-vis, aut. Thomas Huber

Stoisko Galerii Foksal
Druga część ArtBasel była przestrzenią wybranych z całego świata galerii, od Los Angeles, Nowego Jorku, przez Paryż, Berlin, Madryt, Warszawę, Kraków, Johannesburg, Dubai po Hong Kong i Osakę. Z polskich artystów nie zabrakło prac zmarłej niedawno Magdaleny Abakanowicz. Były również reliefy Henryka Stażewskiego, obrazy Wilhelma Sasnala, rzeźby Pawła Althamera oraz inni młodsi i starsi twórcy znad Wisły. Przyznaję, na te polskie akcenty patrzyłam nieco bardziej krytycznie, niż na pozostałych wystawców. I miło jest przyznać, że poziom artystyczny, estetyczny i usługowy (kompetentna, uśmiechnięta obsługa i katalogi w kilku językach) został wysoko ustawiony. 


Magdalena Abakanowicz i jej Tłum, a w tle Mutant
Relief Henryka Stażewskiego,
z odbijającą się rzeźbą M. Abakanowicz
Część galeryjna miała to do siebie, że nie zawsze było wiadomo, co zawiśnie lub stanie po przeciwnej stronie. Dawało to czasami całkiem zaskakujące efekty, odbijające się w metalu lub szkle dzieła nabierały nowego wymiaru. Niektóre elementy można było jednocześnie podziwiać z wielu stron. Wyłaniające się fragmenty obrazów pobudzały ciekawość, a oglądający potrafili się wtopić w scenografię stając się zarówno jej żywym elementem, jak i konsumentem. W wyodrębnionych strefach można też było zamienić się w twórcę i nie miały znaczenia umiejętności. 

Pan Strażnik nie jest elementem kompozycji :-) 
Na oszołomionych ilością wystawców czekali przewodnicy, którzy wędrowali różnymi ścieżkami i dokonywali selekcji spośród wszystkich wystawionych prac. Sporo miejsca poświęcono też przyszłym amatorom sztuki. Już czterolatki miały swoją twórczo-poznawczą przestrzeń. W salach konferencyjnych można było porozmawiać, w spokojniejszych warunkach, z artystami, kolekcjonerami, marszandami czy krytykami. Miasto Bazylea prezentowało swoją codzienną kulturalną ofertę, a niedosyt zwiedzających ratowało otwarte jeszcze długo po zamknięciu targów Kunstmuseum. 

Cd. ArtBasel, wejście do Kunstmuseum

_______
Moje pierwsze kontakty z Bazyleą, to wspomniana na początku Schola Cantorum Basiliensis i jej absolwent oraz były wykładowca Benjamim Bagby. PIEŚŃ