Blue Star Linz, aut. Otto Piene |
La Longue Marche, aut. Julio le Parc |
Wydarzenie organizowane jest od 1970 r. Według informacji z dobrego źródła, Bazylea miała stać się salonem sprzedaży dla Biennale w Wenecji, co skraca się w zdaniu "zobaczone w Wenecji, sprzedane w Bazylei". Można by przypuszczać, że Włosi mają problem z łączeniem sztuki i komercji, co Szwajcarom zupełnie nie przeszkadza. ArtBasel odbywa się co roku i z każdym kolejnym gromadzi coraz większą liczbę wystawców i zwiedzających. W tym roku, zgodnie z informacją prasową, impreza przedstawia się następująco: 291 galerii, z ponad 35 krajów, ponad 4000 artystów i... 95 000 odwiedzających, w tym ja ;-)
Sztuka u stóp |
Jadąc na teren targów bałam się magazynowego wystawienia prac, aby pokazać wszystko, wszystkim i nie pozostawić ani skrawka pustej przestrzeni. Z tym wyobrażeniem ArtBasel horror vacui zostałam bardzo miło zaskoczona przestronnością zarówno samych hal targowych, jak i aranżacją wystawy.
W pierwszej z sal powitała mnie Błękitna gwiazda Otto Piene. Monumentalna, dostojna, zaskakująca swoimi rozmiarami i nieco przerażająca. Ta część targów oddana została w całości artystom i odbiorcom. Oprócz instalacji, rzeźb, obrazów przeznaczonych do tradycyjnego oglądania, kontemplowania, podziwiania lub krytykowania były i takie, po których można się przejść, usiąść, stać się ich częścią lub zmienić ich znaczenie.
Instalacja Vis-à-vis, aut. Thomas Huber |
Stoisko Galerii Foksal |
Druga część ArtBasel była przestrzenią wybranych z całego świata galerii, od Los Angeles, Nowego Jorku, przez Paryż, Berlin, Madryt, Warszawę, Kraków, Johannesburg, Dubai po Hong Kong i Osakę. Z polskich artystów nie zabrakło prac zmarłej niedawno Magdaleny Abakanowicz. Były również reliefy Henryka Stażewskiego, obrazy Wilhelma Sasnala, rzeźby Pawła Althamera oraz inni młodsi i starsi twórcy znad Wisły. Przyznaję, na te polskie akcenty patrzyłam nieco bardziej krytycznie, niż na pozostałych wystawców. I miło jest przyznać, że poziom artystyczny, estetyczny i usługowy (kompetentna, uśmiechnięta obsługa i katalogi w kilku językach) został wysoko ustawiony.
Magdalena Abakanowicz i jej Tłum, a w tle Mutant |
Relief Henryka Stażewskiego, z odbijającą się rzeźbą M. Abakanowicz |
Część galeryjna miała to do siebie, że nie zawsze było wiadomo, co zawiśnie lub stanie po przeciwnej stronie. Dawało to czasami całkiem zaskakujące efekty, odbijające się w metalu lub szkle dzieła nabierały nowego wymiaru. Niektóre elementy można było jednocześnie podziwiać z wielu stron. Wyłaniające się fragmenty obrazów pobudzały ciekawość, a oglądający potrafili się wtopić w scenografię stając się zarówno jej żywym elementem, jak i konsumentem. W wyodrębnionych strefach można też było zamienić się w twórcę i nie miały znaczenia umiejętności.
Pan Strażnik nie jest elementem kompozycji :-) |
Na oszołomionych ilością wystawców czekali przewodnicy, którzy wędrowali różnymi ścieżkami i dokonywali selekcji spośród wszystkich wystawionych prac. Sporo miejsca poświęcono też przyszłym amatorom sztuki. Już czterolatki miały swoją twórczo-poznawczą przestrzeń. W salach konferencyjnych można było porozmawiać, w spokojniejszych warunkach, z artystami, kolekcjonerami, marszandami czy krytykami. Miasto Bazylea prezentowało swoją codzienną kulturalną ofertę, a niedosyt zwiedzających ratowało otwarte jeszcze długo po zamknięciu targów Kunstmuseum.
Cd. ArtBasel, wejście do Kunstmuseum |
_______
Moje pierwsze kontakty z Bazyleą, to wspomniana na początku Schola Cantorum Basiliensis i jej absolwent oraz były wykładowca Benjamim Bagby. PIEŚŃ